piątek, 25 kwietnia 2014

Widoki na szparagi

Zgodnie z obietnicą dzisiaj ponownie zapraszam do podziwiania moich wyczynów kulinarnych! Nie zapomniałam wbrew pozorom o szparagach, wciąż często królują na naszym stole :) Zazwyczaj jednak w formie, o której pisałam wcześniej, prosto z piekarnika, skropione oliwą i posypane Grana Padano. Dzisiaj jednak zademonstruję bardziej urozmaiconą wersję… tagiatelle ze szparagami w sosie śmietanowo-cytrynowym.
Samo danie ma przyjemny, "odświeżający" smak, idealnie na słoneczne dni. Szkoda tylko, że kolorystycznie nie wybija się nadmiernie, ale cóż… nie można mieć wszystkiego ;)


Przygotowanie jest bardzo proste. Zaczynamy od oczyszczenia i obrania szparagów (chyba że mamy przyjemność kupować je w miejscu gdzie robią to za nas ;)). Następnie trzeba je podgotować ok 7 minut w lekko osolonej wodzie (jeśli całe nie są w wodzie to nic, wystarczy przykryć garnek i górna część podgotuje się na parze). Po odcedzeniu i przestudzeniu kroimy szparagi na plasterki i przesmażamy z czosnkiem na maśle. Potem wystarczy tylko dodać śmietanki, soku z cytryny, pietruszki, soli, pieprzu… wszystko według własnych preferencji smakowych :) Ja dodałam trochę sera do sosu, żeby ładnie się rozpuścił, a resztą klasycznie udekorowałam gotowy makaron. Myślę, że świetnie sprawdziłaby się tu lampka schłodzonego, białego wina, także do sosu :)


Całość z powodu braku wystarczającej ilości kolorów ozdobiłam jeszcze świeżymi liśćmi bazylii (że też nie miałam pomidorków koktailowych… byłoby barwniej)!
Między przygotowywaniem jednego, a drugiego dania wybieram się czasem na spacerki. Przyznaję bez bicia, że coraz bardziej się rozleniwiłam i mimo pięknej pogody przesiaduję w domu. Takie uroki ciężarówki... za 3 tygodnie termin porodu!


Gdy z powodu obcierających butów postanowiłam odpocząć na ławce, miałam bliskie spotkanie z kaczkami, bezczelne chciały okraść biedną ciężarówkę z jej przekąski, którą się raczyła ;)


Bardzo dużo tu rozśpiewanych ptaków, więc nawet wyprawy do sklepu są przyjemne i kojarzą się ze spacerem po pięknym parku czy też lesie :) Poniżej ostatnio odkryta łąka, z której nie chciało się wracać! Mimo, że na zdjęciu się na to nie zapowiada, niecałe 15 minut później była ulewa z kroplami wielkości jajek, która zmusiła nas do powrotu do domu ;)


Oby więcej takich przyjemnych, spokojnych chwil na łonie nautry! :) Każdemu z nas dobrze to zrobi, zalecam podnieść pupu z kanapy i wymaszerować na dwór! (obiecuję, że dziś sama zastosuję się do swojej rady ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz